Recenzujemy

Bistro Narożnik: i tak chłonąć atmosferę Nadodrza

Tu można się zasiedzieć

Magię Nadodrza odkryłam dość późno, wcześniej w czasie studiów stroniąc raczej od tych okolic. Potrzeba czasu, by prócz „komercyjnych”, typowo turystycznych zakątków miasta docenić właśnie tę surową i charakterną dzielnicę. Lata mijają, Wrocław pięknieje, a Nadodrze mimo rewitalizacji nie straciło pazura. W tę scenerię natomiast doskonale wpisuje się Bistro Narożnik.

Narożnik to niewielkie bistro wkomponowane w kamienice przy ulicy Rydygiera. Sąsiaduje z barem Powoli, pizzerią Ogień i Znasz Ich Cafe Bistro. Niejednokrotnie mijałam Narożnik zachwycając się klimatem panującym wewnątrz. Dopiero dziś mogłam przekonać się o tym, jak wiele traciłam obserwując lokal wyłącznie z perspektywy przechodnia.

Niezbyt obszerny i klimatycznie zaciemniony lokal zapełniono staromodnymi stolikami na nóżce, ale też trójkątnymi, nawiązującymi do modnego stylu retro, którym towarzyszą wszelkiej maści krzesła. Szczęśliwi ci, którym uda się rozsiąść w arcywygodnym starym fotelu (teraz takich foteli już się nie robi!), amatorzy drinkowania zająć mogą stołek przy długim barze. Bistro zaprasza nie tylko na kawę (do 10 zł), ale i piwo czy koktajle w cenie kilkunastu złotych. Przy ladzie honorowe miejsce zajmują apetycznie wyeksponowane ciasta, a tuż nad barem wgłębić się można w menu.

To nie jest zbyt obszerne, ale wpisuje się w bezpieczne gusta wielu klientów. Mniejsze przystawki na niewielki głód (tatar, frytki, nachosy w cenie 10-13 zł), sałatki (23 zł), pierogi ruskie ze śmietaną i prażoną cebulką (11 zł), tortille (15 zł), bagietki (18 zł) oraz burgery, również w zestawie z frytkami (20-22 zł + frytki – 6 zł). Rano natomiast na zgłodniałych gości czeka oferta śniadaniowa z frankfurterkami, jajecznicą oraz naleśnikami na czele w cenie kilkunastu złotych. Codziennie też oferta obejmuje różnorodne zupy. Ja wybieram sałatkę z zapiekanym camembertem, moja towarzyszka wege burgera z frytkami. Do picia zamawia popularną lemoniadę John Lemon, a ja – tradycyjnie białą kawę.

Potrawy trafiają na stół bardzo szybko, a ich widok zdecydowanie zaostrza nasze umiarkowane apetyty. Sałatka wyjątkowo przypada mi do gustu – jeden ruch noża sprawia, że camembert przykrywa apetyczną serową warstwą świeżą roszponkę. Słodycz żurawiny i gruszki doskonale współgra z gorzkimi nutami orzechów włoskich. To na tyle udana kompozycja, że wręcz niewskazane byłoby dodawanie sosu miodowo-musztardowego dołączonego do dania. Proponuję potraktować go co najwyżej jako udanego towarzysza chrupiącego pieczywa.

Sałatce kroku dotrzymuje wege burger pełen warzywnych dodatków i sera, z substytutem mięsa w postaci kotleta przyrządzonego na bazie zielonej soczewicy. Chrupiąca bułka wraz z wyrazistym sosem tzatziki łączy tę potrawę w zgrabną, smaczną całość. Dobre wrażenie pogłębiają udane, również chrupkie frytki, na prośbę zaserwowane z sosem tzatziki. Spora porcja zaspokoi głód nie tylko wege łakomczucha.

Smaczne jedzenie, przystępne ceny, klimat okolicy i ten panujący wewnątrz sprawił, że w Narożniku zakochałam się od pierwszego, dość późnego spotkania. Niejeden jesienny wieczór z kubkiem kawy i książką zamierzam więc spędzić właśnie w jednym z narożnikowych foteli.


Bistro Narożnik
ul. Ludwika Rydygiera 30

Aga

Skomentuj

Twój adres email nie zostanie opublikowany.

Może zainteresuje Cię również