Recenzujemy

Bon appétit, Charlotte

…czyli Francja na talerzu.

W ostatnich latach polskim światkiem kulinarnym wstrząsnęło wiele fenomenów, wśród których nie sposób nie wymienić śniadaniarni. Za ich rozkwit w dużej mierze odpowiada Bistro Charlotte otwarte w 2012 roku, które z marszu stało się ulubioną miejscówką raczkującej wówczas hipsterskiej społeczności. Kluczem do sukcesu okazało się połączenie bistro z piekarnią i serwowanie śniadań o każdej porze dnia. Pomysł chwycił na tyle dobrze, że niedługo później kolejna Charlotte pojawiła się w Krakowie, a od miesiąca własną ma również Wrocław.

Do czytania polecamy podkład muzyczny, który wprowadzi odpowiedni nastrój:

Aga

Charlotte po raz pierwszy, nota bene za sprawą Kasi, odwiedziłam w Krakowie. Początkowo ze sporą dozą sceptycyzmu, ale już po kilku minutach wsiąknęłam w przyjemny gwar i wszechobecny zapach pieczywa, a absolutnie uwiódł mnie widok słoików z konfiturami i czekoladami własnego wyrobu. Nic dziwnego zatem, że informację o tym, że kolejny lokal Charlotte będzie we Wrocławiu, przyjęłam z szybszym biciem serca.

Wrocławska Charlotte jest zdecydowanie mniejsza niż ta w Krakowie, ale położenie jej w uroczym pasażu Pokoyhof sprawia, że z utęsknieniem czekam już na letnie miesiące, by ulubione śniadanie jeść przy stoliku na zewnątrz.

Kasia

Wrocławskiemu Charlotte, na oko najmniejszemu ze wszystkich, uroku dodaje piekarnia widoczna z praktycznie każdego stolika, która przy okazji nie pozostawia wątpliwości, że serwowane pieczywo powstaje na miejscu. W centrum pomieszczenia znajduje się bufet, wokół którego piętrzą się niewielkie stoliki i spory, drewniany stół dla kilkunastu osób, będący wyznacznikiem wystroju we wszystkich lokalach.

charlotte-2

Chleb i wino, czyli symbole bistro, to para idealna nie od dziś, a niezobowiązujący wystrój sprawia, że Charlotte to z równym powodzeniem miejsce na wieczór przy winie i francuskie śniadanie.

Aga

Śniadanie… to właśnie od niego musiałam zacząć swoją degustację. Każdy, kto zdecyduje się na śniadanie Charlotte lub śniadanie z jajkiem, ma do wyboru jedną z kilku konfitur – malinową, truskawkową, pomarańczową oraz czekoladę – białą lub mleczną, podawane nie w małych porcyjkach, ale sporych słoikach. Do tego ciepły napój lub sok oraz pieczywo. Mój zestaw to biała kawa, konfitura pomarańczowa, biała czekolada i jajko sadzone – istny raj na ziemi. Do tego obowiązkowo koszyk pieczywa z croissantem i innymi rodzajami chleba wypiekanymi na miejscu.

charlotte-4

Kawa spełnia moje wymagania smakowe, choć rozgardiasz w lokalu sprawił, że o podanie cukru musiałam się już upomnieć. Pieczywo było świeże i nawet to, że croissant nie był do końca ciepły, nie psuło ogólnego wrażenia. Na pochwałę zasługuje również jajko – płynne żółtko zwala mnie z nóg za każdym razem. Cały zestaw kosztuje 15 zł w wersji podstawowej oraz 18 z jajkiem. Minusy? Wspomniany już brak cukru oraz chleba z rodzynkami i orzechami. Wybaczam.

Kasia

Potwierdzam, że śniadania w Charlotte smakują świetnie, czego niestety nie mogę powiedzieć o innej specialite de la maison, czyli croque monsieur – zapiekanej w piecu kanapce z szynką, serem i beszamelem. To danie to francuski klasyk, który trudno zepsuć, ale tym razem się udało – zapiekankę kroiło się z wyjątkowym mozołem, co dodatkowo utrudniała niezbyt apetyczna skorupa ze zdecydowanie zbyt spieczonego Gruyèra.

charlotte-3

Biorąc pod uwagę, jak szybko przyniesiono mi danie zakładam, że winowajcą nie był sam chleb, ale niezbyt umiejętne odgrzanie kanapki przygotowanej zdecydowanie wcześniej. Sytuacji nie poprawiła też średnio apetyczna sałatka serwowana razem z tostem. 15 zł w Charlotte można wydać znacznie lepiej, o czym za chwilę.

Aga

Po śniadaniu czas na obiad. Zdecydowałam się na przysmaki, które być może nie są typowym obiadem, ale stanowią wyznacznik francuskiej kuchni. Assiette de fromages w cenie 11 zł, to nic innego jak talerzyk 4 serów francuskich – koziego, Pavé 3 Provinces, Gruyèré i bleu z grillowanym chlebem.

charlotte-6

Wrażenia? Po pierwsze bardzo duża porcja w stosunku do ceny, co jest pozytywnym zaskoczeniem. Każdy z serów był wyrazisty, przybliżał francuską kuchnię, a w połączeniu z ciepłym grillowanym chlebem, smakował wybornie. Mój hit to bleu, którym niechętnie podzieliłam się z Kasią, bo najchętniej zjadłabym go sama 😉 Uwielbiam sery pleśniowe, a ten tutaj przeszedł moje najśmielsze oczekiwania. Polecam wszystkim serowym smakoszom.

Kasia

Szalę na korzyść Charlotte miała okazję przechylić kanapka z wieprzowym rillettes (11 zł), czyli rodzajem grubo krojonego pasztetu z mięsa gotowanego w białym winie, podawanego z korniszonami. I tu się udało – mięso było delikatne i bardzo smaczne, a duża porcja z łatwością zaspokoiłaby głód znacznie większy od mojego. Kropką nad „i” był deser, czyli crème brûlée (8 zł), z obowiązkową karmelową szybką i prawdziwą wanilią. Oba dania na szczęście skutecznie zatarły w mojej pamięci smak croque monsieur.

charlotte-5

charlotte-8

Aga

By wychwalanie nie stanowiło całości recenzji, czas na chwilę krytyki, która co prawda nie sprawi, że porzucę Charlotte na rzecz innego francuskiego bistro, ale kładzie się cieniem na ocenie. Na degustację wybrałyśmy się w godzinach późnopopołudniowych, a około 18:00 w lokalu zwyczajowo zmienia się scenerię z dziennej na wieczorną. Dębowy stół zostaje podniesiony, a w miejscu zwykłych krzeseł pojawiają się barowe stołki. Świadoma tej zmiany byłam pewna, że obsługa poczeka na to aż goście zasiadający przy wielkim stole zjedzą swoje potrawy. A tu zaskoczenie… Nieświadomi klienci zostali poproszeni o wstanie, ich niedojedzone (i stygnące!) potrawy znalazły się na tacach, a obsługa zajęła się podnoszeniem stołu. Duża publiczność, a może po prostu pech sprawił, że stół się zepsuł. Co oczywiście musiałyśmy uwiecznić na zdjęciach 😉

charlotte-7

Duży minus – w czasie recenzji miałyśmy sporo talerzy, a jedzenie w trakcie rewolucji zdążyło ostygnąć. Nie można było chwili poczekać? Droga obsługo Charlotte, jedzenie jest bardzo smaczne i z chęcią wrócimy po dokładki, ale na przyszłość życzymy większej dozy wyczucia.

1 Komentarz
  1. Asia 9 lat ago

    Pięknie wygląda i na pewno smakuje świetnie! 🙂

    Sytuacja ze stołem niedopuszczalna. Jako były manager jednego z wrocławskich lokali stanowczo odradzam takie zachowanie, ja bym tam już nie wróciła. Jest wiele alternatyw, nawet jeśli podniesienie stołu o 18 jest standardem firmy.

    Mimo wszystko chętnie przyjdę przetestować crème brûlée – wygląda zniewalająco!

    Reply

Skomentuj

Twój adres email nie zostanie opublikowany.

Może zainteresuje Cię również