Recenzujemy

Drżyj bazarku – Lokalny Rolnik pomiesza ci szyki

Swojsko, zdrowo i online

– Jabłuszka od pana Mareczka, jajeczka od kurek pani Madzi, kiełbasa od pana Staszka, a twaróg tylko od babci Halinki, innego nie kupuję, bo w sklepach to, proszę Pani, sama chemia. W deklaracjach (zwłaszcza internetowych) jesteśmy maniakami zdrowej żywności, ale jak Biedronka rzuci swieżaki, pół Polski dostaje szału i rzuca w kąt Mareczkowe jabłka. Jaki z tego wniosek? Jesteśmy wygodni i jeśli zdrowa żywność nie zacznie być równie dostępna i powszechna, jak produkty marketowe, pozostanie niszą dla najbardziej zdeterminowanych.

W ostatnich latach w tym względzie pojawiło się kilka jaskółek zmian. Pierwszą, która zwróciła moją uwagę był Cud Miód Box z polskimi produktami wpisującymi się w kategorię zdrowej, lokalnej żywności. Od tego czasu moda ma boksy dostarczane do domu mocno się rozwinęła, również w kategorii jedzeniowej. Mnie od tej idei zazwyczaj odstraszały rozmaite abonamenty i narzucane z góry koszty oraz zawartość paczek. Nie każdy ma ochotę jednorazowo wydać 60 czy 70 zł na produkty, których nie zna lub z góry wie, że wszystkie z zestawu na pewno nie przypadną mu do gustu.

Kiedy z propozycją sprawdzenia oferty zwróciła się do nas Ala z Lokalnego Rolnika oferującego zdrową, lokalną żywność myślałam, że mamy do czynienia z podobnym schematem. Produkty w paczkach kompletowanych i wycenianych z góry, bez specjalnego pola manewru w kwestii kosztów czy zawartości. Jest zupełnie inaczej. Lokalny Rolnik działa w dużej mierze na zasadach sklepu internetowego, gdzie do koszyka wkładamy to, co chcemy i za ile chcemy (nie ma problemu z kupieniem np. jednej butelki mleka za 4 złote). Zakupy odbieramy tam, gdzie nam najwygodniej, zazwyczaj w pobliżu domu, przy czym można to zrobić wyłącznie przez dwa dni w tygodniu, w środę lub czwartek. Na uwagę zasługuje zwłaszcza system dystrybucji. Produkty trafiają do lokalnych „ambasadorów” marki, którzy przygotowują paczki i koordynują ich odbiór, otrzymując za to procent od sprzedaży. Dzięki temu, punkt odbioru Lokalnego Rolnika może powstać w sklepie, kawiarni czy nawet w prywatnym mieszkaniu.

Tyle gwoli formalności, czas na konkret, czyli ofertę, bo to ona ostatecznie decyduje o powodzeniu takiego pomysłu. Wszystko to, co znajdziecie na Lokalnym Rolniku, to zgodnie z nazwą produkty dostarczane przez dostawców z okolicy. Są to warzywa, owoce i ich przetwory, nabiał, mięsa, pieczywo, ciasta i ciasteczka, rozmaite smarowidła, ale też produkty gotowe, jak na przykład pierogi.

Do naszych paczek trafiły: chleb (Farina), kiełbasa, kabanosy i pasztet (Swojskie Wyroby Arkadiusz Borowicz), masło (Kozak i Spółka), twaróg (Mleczne Inspiracje), dwa rodzaje sera koziego (Grodziskie Sery Groser), jogurt z musem owocowym (Jogurt Jersey), powidła i dżem (Owoce Lutyni), pierogi z mięsem oraz ciasteczka bakaliowe i czekoladowe (On zmywa).

Co smakowało nam najbardziej? W Rolniku na pewno warto kupować nabiał. Twaróg z krowiego mleka jest po prostu fenomenalny, aksamitny w konsystencji, mocno śmietankowy i subtelnie kwaskowaty, do jedzenia łyżeczką lub rozsmarowania na kanapce. Półtwardy ser kozi z czosnkiem niedźwiedzim jest wyraźnie (acz nieprzesadnie) słony i zdecydowanie bardziej wyrazisty. Ja podjadałam go do wina, co polecam, ale dobrze sprawdzi się też w sałatce, na desce serów lub jako zamiennik mozzarelli w carpaccio. Kozi ser typu fromage to z kolei klasyk o smaku typowym dla tego nabiału, mocno mleczny, mięciutki i przepyszny z miodem i orzechami na grzance.

Skoro mowa o grzankach, słów kilka o chlebie marki Farina, o którym pisałyśmy przy okazji omawiania oferty Ekobazaru. Bochenki występują w trzech wersjach, bazują na mące żytniej i powstają na zakwasie i bez drożdży. Chleb śniadaniowy jest czysto żytni, codzienny ma nieco delikatniejszy smak dzięki dodatkowi mąki graham, z kolei do energetycznego dodano odrobinę mąki pszennej. Chleby z Fariny lubimy od dawna, więc po prostu ponawiamy rekomendację, ale warto dodać, że bochenki bardzo długo pozostają świeże, świetnie się przechowują i mrożą. A skoro chleb, to i masło, któremu też daję piątkę z plusem, zwłaszcza że nieustannie wędrowało z zimnej lodówki w kuchenny ukrop, co w niczym nie ujęło jego smakowi.

Specjalistką od wędlin nie jestem, ale ufam opinii mojego mięsożernego narzeczonego, który zjadł prawie całą kiełbasę i kabanosy w jeden wieczór. Po resztkach, które mi zostawił stwierdzam, że kiełbasa rzeczywiście zasługuje na pochwały – za smak, ale też konsystencję, bo jest zwarta, łatwo się kroi i ma bardzo delikatną skórkę. Kabanosy przez nadmiar tłuszczu wypadły nieco gorzej. Strzałem w dziesiątkę jest jednak pasztet, mocno doprawiony, aromatyczny, o aksamitnej konsystencji. Aga daje sobie rękę uciąć, że smakosze mięs będą nim zachwyceni.

Smaczne były również pierogi – niezbyt grube ciasto pozwoliło „grać pierwsze skrzypce” farszowi. Ten natomiast w przypadku ruskich był mocno serowy, doprawiony w punkt pieprzem i solą, bez zbędnych udziwnień. Pierogi mięsne również doprawiono skromnie, podstawowymi przyprawami i cebulą, co podkreśliło smak nadzienia. Ciasto było cieniutkie przy farszu, choć na falbance nieco zbyt grube. Miłośnicy pierogów „jak u mamy” nie będą zawiedzeni.

Schody zaczęły się przy powidłach i jogurcie, które nie mają cukru. To oczywiście kwestia gustu, ale dla mnie niesłodzone (choć rzeczywiście intensywne w smaku i dymne) powidła są nie do zaakceptowania, zwłaszcza przez wzgląd na mocną kwaskowość. Z kolei do dobrej jakości jogurtu naturalnego cukru absolutnie nie potrzebuję. W tym wypadku jednak został połączony z również niesłodzonym musem śliwkowym, przez co kwaśne nuty całości kompletnie przykryły owocowy posmak.

Na szczęście jogurt można było przegryźć ciasteczkami z On zmywa, które kupiły nas od pierwszego kęsa. Są kruche (choć nie kruszące się w dłoniach), mocno maślane, słodkie w punkt i intensywne w smaku. Po spróbowaniu obu palmę pierwszeństwa przyznaję bakaliowym, z dużymi kawałkami żurawiny i wyraźną, orzechową nutą – naprawdę palce lizać.

Punkty odbioru produktów lokalnego Rolnika znajdziecie w całym Wrocławiu – wystarczy wpisać swoje dane adresowe na stronie internetowej, żeby sprawdzić, który znajduje się najbliżej. Nas ta koncepcja do siebie przekonała, a Was zachęcamy do testowania jej, zwłaszcza, że mamy dla Was rabat. Wpisując przy zamówieniu kod LABISTRO, otrzymacie 10 procent zniżki na pierwsze zakupy w sklepie. No to jak, żegnaj bazarku? 😉

Lokalny Rolnik
Zamówienia na stronie internetowej

Kasia

2 komentarze
  1. Ola 7 lat ago

    Łooo zdjęcia mistrz. Aż się pośliniłam! 🙂

    Reply
  2. Pilartes 4 lata ago

    Boziu jakie piękne fotki <3 aż się chce jeść 🙂 ja sporadycznie też zamawiam ale od Rano Zebrano. Można kupić naprawde dobre jedzenie, które smakuje inaczej, trochę przypomina smaki dzieciństwa i wakacje u babulki 🙂 rosół z takiej kury jest po prostu wyborny, cały gar idzie jednego dnia i potem nie ma na czym zrobić pomidorówki 🙂

    Reply

Skomentuj

Twój adres email nie zostanie opublikowany.

Może zainteresuje Cię również