Recenzujemy

Im dalej w Las, tym więcej… jedzenia! (zamknięte)

Smaki prosto z kniei.

Aga

Po wizycie w Lesie, który zadebiutował wśród wrocławskich lokali pod koniec zeszłego roku, dobrze znane przysłowie nabiera nowego znaczenia. W dzień  w lokalu działa bar Zupa, a więc gratka dla wszystkich fanów klasycznego „pierwszego dania”, które po południu zastępują leśne przysmaki z krótkiej karty i sporo wariacji z „szumem drzew” w tle.

Kasia

Nie zliczę, ile już odwiedziłam lokali o zacięciu skandynawsko-loftowym z obowiązkowym drewnianym stołem, retro-krzesłami nie do pary (koniecznie z kilkoma Eamesami w zestawie) i żarówkami na kablach zamiast lamp. W tym kontekście wizyta w Lesie była przyjemną chwilą oddechu od wzorniczej sztampy. Jak wiadomo, knajpa to nie galeria i nie służy temu, żeby wpatrywać się w ściany, ale w tym miejscu wzrok, chcąc nie chcąc, błądzi.  Elementów, na których warto zawiesić oko jest co nie miara. Tuż przy barze wyrasta rozłożyste drzewo, naprzeciwko różowym okiem łypie jeleń, a z antresoli rozciąga się widok na ścienny „zagajnik”.  Do tego dodać trzeba świetne, nowoczesne drewniane meble i dekoracje – ażurowe kinkiety, osłonki świec oraz podkładki z drzeworytem firmowego logo i leśnych zwierzaków. Czapki z głów dla projektanta wnętrza i twórców jego wyposażenia, którym udało się idealnie zgrać formę z ideą i pomysłowo zinterpretować wzornicze trendy.

las-wnetrze-ostateczna
las-jeleń-ostateczna

Aga

Nie wiem czy to już tradycja, ale na początku recenzji lubię wypowiedzieć się w temacie walorów smakowych wypitej kawy, ale cóż… nie tym razem. Rzucając typowym sucharem mogłabym powiedzieć, że ekspres powaliło drzewo lub inna sarna, faktem jest, że w dniu naszej wizyty był nieczynny. Rozumiem problemy techniczne, ale pozbawiając mnie kawy w miejscu, w którym zamierzam się jej napić, wpada ode mnie mały minusik.

Kasia

Nie mogłam sobie odmówić skomentowania wnętrza, więc sprawę jedzenia załatwię krótko.  Z menu wybrałam placki z batatów z porowo-dyniowym sosem, po których na stół wjechało pieczywo i dwa rodzaje smalcu – grzybowy i z jabłkiem oraz majerankiem, podawane w towarzystwie ogórków. Leśnie placki zachwyciły mnie niemal tak bardzo, jak wystrój – były idealnie wysmażone, przyjemnie chrupkie, ale nie za tłuste. Słodycz ziemniaków i dyni świetnie się komponowały, a niewielka sałatka z kiełków lucerny, roszponki, czerwonej cebuli i papryki serwowana z plackami była przyjemnym dodatkiem. Hojna porcja kosztowała 12 złotych.

las-placki-ostateczna

Aga

Przede mną jako pierwszy wylądował zestaw przekąskowy, składający się z wegańskiej pasty z czerwonej fasoli z karmelizowaną cebulką i wegetariańskiej pasty z pieczonego selera, podawanych w zestawie z leśnym chrustem. Rozczarowanie brakiem kawy zniknęło, gdy tylko spróbowałam pasty z czerwonej fasoli, która całkowicie podbiła moje serce. Umiarkowanie ostra (choć Kasia twierdzi, że bardzo) i wyrazista, o przyjemnej konsystencji. Idealna jako przystawka do piwa. Druga opcja, czyli pasta z pieczonego selera, umiarkowanie przypadła mi do gustu i z trudem zniosła konkurencję poprzedniczki, choć miłośnikom łagodnych dodatków powinna się spodobać.. Na koniec dodam, że cała przystawka kosztowała 8 zł, a więc tyle, ile byłabym skłonna wydać na samą pastę z fasoli.

las-chrust-ostateczna

Kasia

Mojemu smalcowi z pieczywem i ogórkiem trudno coś zarzucić – to żelazny zestaw, którego trudno nie lubić, a dodatki smakowe były miłym dodatkiem, choć mogły być bardziej intensywne.

Kilka słów muszę poświęcić napojom, czyli pysznej, intensywnie cytrusowej i  pięknie podanej lemoniadzie oraz leśnemu mojito z korzennym miodem, zdecydowanie dla fanów słodkich smaków.

las-smalec-ostateczna

las-lemoniada-ostateczna

Aga

Na danie główne wybrałam opcję sezonową, czyli zielone szparagi w cieście serwowane z sosem koperkowym. Potrawa została pięknie podana, nie mogłam pozbyć się wrażenia, że na moim talerzu znajdują się małe panierowane rybki 😉 Co do smaku – szparagi w większości były apetyczne, choć dwa z nich okazały się łykowate. Ciasto było dobre, ale nieco zbyt tłuste, żeby uzyskać efekt „wow”. Zastrzeżeń nie budził również delikatny sos, który dobrze komponował się z całością. Jako danie główne (choć też w przystępnej cenie nieprzekraczającej 15 zł) mogłoby się jednak okazać niewystarczające by zaspokoić spory głód, jakkolwiek polecam jako przystawkę.

las-szparagi-ostateczna

Las to lokal o ciekawym wystroju i karcie, która może przyciągnąć wielbicieli kuchni wykorzystującej proste składniki w ciekawych odsłonach. Atutem są też niewygórowane ceny, które pozwolą przetestować różne dania bez wydawania wielkich pieniędzy.

Aga & Kasia

2 komentarze
  1. Milena 9 lat ago

    Bardzo dobrze opisane,postaram się zawitać w lokalu!
    Naprawdę bardzo dobry blog! 😄😄

    Reply
    • Aga 9 lat ago

      Dziękujemy bardzo! 🙂

      Reply

Skomentuj

Twój adres email nie zostanie opublikowany.

Może zainteresuje Cię również