Dzieje się!

Jemy na stadionie 2 – foodtruckowe nowości

Organizatorzy zlotu foodtrucków Jemy na stadionie 2 trafili tym razem naprawdę doskonale. Mimo zmiennej ostatnio październikowej aury, w ten weekend pogoda dopisała na tyle, że pójście na zlot okazało się prawdziwą przyjemnością. Zerknijcie, co tym razem udało nam się upolować. I to mniej standardowo niż zwykle.

Na początek dwie mocne pozycje – buła z pulled pork od Up in smoke oraz wegetariański corndog od Brodka Corn Dogs. W przypadku pulled pork ufam relacji Patricka i wrażeniom wizualnym. Te sugerują naprawdę fajny poziom streetfoodu. Chrupiąca bułka miękka w środku posypana czarnuszką, spora porcja miękkiego mięsa oraz apetyczne warzywa podkreślone lekko pikantnym sosem to bardzo udana kompozycja. Ceny: 22-28 zł. Niezły początek.

Mój wegetariański corndog to równie ciekawa propozycja, choć zdecydowanie mniej sycąca niż buła. Rozpływający się w ustach ser otacza chrupkie panko, a całość podkręca sos mango-chilli. Bardzo smacznie – polecam na rozbudzenie apetytu. Ceny: ok. 11-15 zł.

Po niezwykle udanych „przystawkach” przyszedł czas na rybkę. I to nie byle jaką, bo znad morza! Foodtruck Rybka przyjechał zaopatrzony w solidną porcję ryb i nie zawodzi. W starciu dorsz-sandacz zwycięża sandacz i to jego proponuję wybrać. Miękka, delikatna ryba właściwie nie potrzebuje wiele, a jedynie szacunku i niezbyt obfitego doprawiania. I tutaj tak było, bez przesady. Równie smaczny był dorsz, choć przy sandaczu niestety przegrywa. Do tego smaczne frytki i przyjemnie doprawiona sałatka. Polecam tym, którym marzy się powiew morza bez dalekich wyjazdów. Ceny: ok.30-40 zł (zestaw)

Wydawać by się mogło, że wszystko będzie pyszne, a wpis okaże się cukierkowy, ale do czasu. Wtedy wjechały całe na tłusto frytki i są to frytki, których polecać nie należy. Pan Fryta serwuje frytki niedopracowane – częściowo niedosmażone, częściowo zbyt spieczone, z mącznym środkiem. Do tego standardowy majonez i ketchup z butli zamiast odrobiny polotu w stylu Frytki&SOS. Dobre frytki to nie były. Ceny: ok. 13-16 zł

Niesmak frytek zamazała molekularna lemoniada dostarczająca wrażeń nie tylko smakowych, ale i wizualnych. Lemoniada z ciekłym azotem to małe show, na które można sobie pozwolić za jedyne 8 zł. Prócz sfery wizualnej jest też po prostu smaczna, nieprzesłodzona, nasza wersja z rabarbarem zaserwowana była ze świeżą miętą. Pycha.

Zbliżając się do końca uczty postanowiliśmy spróbować jeszcze czegoś rodem z Meksyku. Padło na foodtruck Macho, który jako jedyny serwuje dania bezmięsne. Choć celowaliśmy w tacosy, to niestety ich brakło i finalnie wybraliśmy quesadillę. Ta w wersji wege prezentuje się bardzo korzystnie – ser, sporo kolendry, warzywa, a do tego pomidorowa salsa i śmietana. Smakuje dobrze nawet na zimno. Cena: 25 zł.

Na koniec coś, co z foodtruckami kojarzy się niespecjalnie, a może niesłusznie – sushi. Sushi People rodem z Katowic serwuje smaczne, świeże rolki w bezpiecznych, ale udanych zestawieniach. Na dodatkowy plusik zasługuje niezwykle dopracowana sfera wizualna – to sushi aż chce się jeść. Drugi plusik za chrupiące krewety w tempurze, to z kolei prawdziwa poezja. Spróbujcie bez wahania. Ceny: ok 30 zł (zestaw)

Zlot foodtrucków Jemy na stadionie 2 dostarczył sporo dobrego i niewiele rozczarowań. Bilans dodatni, brzuchy pełne.

Aga

Skomentuj

Twój adres email nie zostanie opublikowany.

Może zainteresuje Cię również