Recenzujemy

Menu Motto: Polska niezwykła

czyli kuchnia spod ręki Master Chefa

Eklektyczna, zmienna, pozornie prosta, choć często nad wyraz skomplikowana, a do tego zależna od miejsca i czasu – kuchnia polska wymyka się prostym opisom. Inaczej widzą ją Ślązacy i Pomorzanie, kucharze barowi i szefowie z szeregiem tytułów, a w końcu my sami i nasze babcie. Jeśli macie ochotę ponownie zachwycić się polską kuchnią i odkryć nutę nowości w swojskości, wpadnijcie do restauracji Menu Motto.

Restauracja przy ulicy Hubskiej zastąpiła lokal Melancholia na parterze hotelu Invite. Jej pomysłodawczynią i dobrym duchem jest Beata Śniechowska, zwyciężczyni drugiej edycji programu Master Chef. Tutejszą kuchnią nie zawiaduje w pojedynkę – obowiązki szefa na pełen etat pełni Piotr Grzyb (znany m.in. z OKWineBar i restauracji hotelu Stawy Milickie), a to, co znajduje się w karcie, to efekt wspólnej burzy mózgów, czy raczej, w opinii samej Beaty, porozumienia kulinarnych dusz. Choć restauracje hotelowe kojarzą się z kuchnią międzynarodową, w tutejszej karcie króluje Polska i dobrze znane dania w nietuzinkowych odsłonach. Schabowego w panierce zastąpił długo gotowany schab z koprem włoskim, pierogi są nadziane wołowym ogonem lub dynią i ricottą, a mocno czekoladowe ciasto podkręcone karmelem, kajmakiem i solą to bogatsza wersja znanego z dzieciństwa murzynka.

menu motto_logo_2

menu motto_beatka

Wrażenia z restauracji, które opisuję poniżej, to efekt dwóch wizyt. Za pierwszym razem trafiłam tu jeszcze przed oficjalnym otwarciem, a po raz drugi w ostatni czwartek, kiedy o daniach opowiadała nam sama Beata Śniechowska.

Poprzedniczka Menu Motto, Melancholia, próbowała przyciągać gości burgerami i pizzą, a jej wnętrze odzwierciedlało ponury charakter nazwy. Nowa restauracja pozostała elegancka, ale jest znacznie bardziej przystępna, wizualnie i cenowo. Oszczędne, minimalistyczne wnętrze ociepliły drewniane meble, rośliny i rustykalne dekoracje, a ozdobne żarówki na gołych kablach nadają mu niezobowiązującego sznytu. W rezultacie w takim otoczeniu można z równą przyjemnością zjeść biznesową kolację lub wpaść na piwo i tatara.

menu motto_wnetrze1

menu motto_wnetrze_2

Menu jest krótkie i zgodnie z obowiązującymi trendami, sezonowe. W obecnej karcie znajdziecie po około pięć przystawek, dań głównych i deserów, dwie zupy, moktajle, wybór lokalnych piw (w tym z Browaru Stu Mostów), kawę z palarni Etno i herbatę z Czajowni. Z grona przekąsek wybrałam wspomnianego już tatara z polędwicy z galaretą z gęsich podrobów (32 zł), a Agnieszka skusiła się na parowane pierożki z ogonem wołowym, karmelizowanymi szalotkami i emulsją szczypiorkową w azjatyckim duchu (24 zł).

Tutejszy tatar jest perfekcyjnie posiekany, miękki, elastyczny i soczysty, a do tego bardzo dyskretnie przyprawiony, żeby nic nie zakłócało smaku świetnej jakości mięsa. Klasyk musi jednak konkurować ze wspomnianą już galaretką z gęsiny, która jest absolutnym hitem tego talerza. Subtelna w smaku, z mocno wyczuwalnym tłuszczykiem i jedwabistym pasztetem z charakterną, mięsną podbudową, przywodzi na myśl mięsne galaretki naszych babć, robione bez grama żelatyny.

menu motto_tatar

Pierożki to z kolei polska wariacja na temat japońskiej gyozy. Delikatne, półprzezroczyste ciasto kryje zdecydowany w smaku, soczysty, wołowy farsz, a całość podkręcono azjatyckim sosem i swojską oliwą pietruszkową. Fani azjatyckiej kuchni narzekają na jej spolszczanie, ale w tym wypadku spotkanie wschodu z zachodem dało szalenie smaczny efekt.

menu motto_pierożki

Wśród dań głównych jedynym odstępstwem od polskiej kuchni jest stek typu tomahawk. Wszystko poza nim to zreinterpretowana klasyka lub ukłon w jej stronę. Mój wybór padł na długo pieczony schab z sałatką z kopru włoskiego i sałatką ziemniaczaną na ciepło z dodatkiem suszonych pomidorów i kaparów (30 zł), a Agnieszka zamówiła pierś z kaczki z czerwoną kapustą, szarymi kluskami i marynowaną gruszką (40 zł). Wegetariańską alternatywą są pierożki z ricottą i dynią, serwowane z winogronami, orzechami i salsefią (28 zł).

Kaczka przygotowywana metodą sous-vide jest idealnie jędrna, miękka i różowa, choć bez kropli krwi czy soków, które dla wielu przekreślają to danie w przedbiegach. Mocnym akcentem jest także czerwona kapusta, świetnie komplementująca kaczkę słodkawym smakiem i charakterystycznym kolorem, a zamiast jabłek w charakterze dodatku występuje korzenna gruszka. Całość kompozycji uspokajają neutralne w smaku kluski.

menu motto_kaczka

Z kolei schab niemal rozpływa się w ustach, co przy tym niezbyt wdzięcznym mięsie jest sztuką. Smaku dodaje mu lekki sos, a dodatki kontrują subtelne nuty mięsa. Sałatka z podsmażanych ziemniaków i słono-kwaśnych dodatków to naprawdę mocne uderzenie aromatów, podobnie jak koper włoski z dodatkiem jabłka, urozmaicający całość nutą anyżu. Takiego dania jak to nie zjecie w żadnej innej wrocławskiej restauracji.

menu motto_schab

Pierożki zgrabnie łączą nuty wytrawne ze słodyczą, choć w nadzieniu zdecydowanie dominuje ser. Wyrazistości całości dodają orzechy, winogrona i salsefia, dzięki którym danie broni się przed banałem.

menu motto_pierogi

Desery to kategoria znacznie bardziej kosmopolityczna, choć, podobnie jak wszystko w karcie, bazują na swojskich skojarzeniach. Sernik został zdekonstruowany, a na talerzu towarzyszą mu lody o smaku hibiskusa – ta propozycja przypadnie do gustu miłośnikom odświeżających słodkości (18 zł). Tutejszy murzynek, o którym wspominałam wcześniej, to lżejsza wersja brownie, połączona z musem z białej czekolady, masą kajmakową i absolutnie obłędnym słonym karmelem (19 zł). Całość może wydawać się mdła, ale jest wręcz przeciwnie. Słona nuta zgrabnie kontruje czekoladową słodycz, przy niewielkiej pomocy ziaren granatu ozdabiających talerz. Największym zaskoczeniem jest jednak beza na czekoladowej ziemi, z musem mango-marakuja i dodatkiem wasabi (18 zł). To deser ujmujący mnogością faktur i smaków, choć bez skrajności, bo wasabi jest bardzo łagodne.

Dekonstrukcja sernika
Dekonstrukcja sernika
Beza z wasabi
Beza z wasabi
Czekolada w kilku odsłonach
Czekolada w kilku odsłonach

Jeśli po zjedzeniu dań głównych nie znajdziecie już miejsca na typowy deser, warto zamówić jeden z tutejszych słodkich koktajli bez alkoholu. Szarlotkowy, na bazie tłoczonego soku z jabłek, korzennych przypraw i szafranu przyjemnie odświeży, a prawdziwą smakową bombą jest koktajl miasteczkowy na bazie mleka, wanilii i masła orzechowego, serwowany z kruchym ciastkiem. Aga nie mogła się oderwać 😉

moktajle

Menu Motto działa w nieoczywistym miejscu i serwuje równie zaskakujące dania. W okolicy Hubskiej to bez dwóch zdań perełka, mająca spore szanse zachwycić smakoszy z całego miasta, zwłaszcza fanów kuchni w stylu Dinette. Warto tu wpaść przede wszystkim ze względu na niesztampowe podejście do polskiej kuchni, kunszt przygotowywania mięs i mistrzostwo w doprawianiu – tu każde danie jest przemyślane do ostatniej szczypty soli.

Kasia

Menu Motto
ul. Hubska 54 (parter Hotelu Invite)
www.facebook.com/menumotto

2 komentarze
  1. czesio 7 lat ago

    Pierogi z dynią i rikotą jako stare polskie danie? Babcine może? Trochę naciągana ta historia, klient może da się nabrać.
    Typowy schabowy jest nasz, szynka wędzona nasza a szynka suszona południowców.
    I nie ma co mieszać tych pojęć.

    Reply
  2. ola 7 lat ago

    Moi dziadkowie byli tam i wyszli zadowoleni.Byla miła obsługa.Nalewki Barmana doskonale.napewno tam wrócą.:):):)👌👍😊🌷Ola

    Reply

Skomentuj

Twój adres email nie zostanie opublikowany.

Może zainteresuje Cię również