Recenzujemy

Mercado Tapas Bistro: Viva España!

Meksyku mamy aż nadto, nietrudno też zjeść po portugalsku, ale do niedawna kuchnia hiszpańska nie miała we Wrocławiu godnej reprezentacji. Mercado Tapas Bistro stara się wypełnić tę lukę i trudno tym wysiłkom nie kibicować.

Twórcy lokalu mieszczącego się pod nasypem wzięli na warsztat popularne tapasy, czyli przekąski jednoznacznie kojarzone z Hiszpanią, stanowiące zdecydowaną większość karty. Poza nimi znajdziecie w niej kilka dań głównych, sałatki, zupy, tamtejsze sery i wędliny, desery oraz bardzo przyzwoity wybór win z hiszpańskim rodowodem. Niezobowiązujący charakter menu podkreśla wystrój wnętrza łączący charakter kuchni i lokalizacji. Czerwona cegła, jasne drewno i industrialne lampy nie odwracają uwagi od zawartości talerzy. Jedynymi graficznymi elementami są barwne ilustracje Kingi Offert nawiązujące do nazwy lokalu, której kreskę kojarzyć powinni bywalcy pubu 4Hops sprzed niedawnego rebrandingu.

W karcie znajdziecie około 20 rodzajów tapas w cenach od 8 do 28 złotych. Są więc dobrze znane patatas bravas, croquetas i chorizo, ale też wariacje z kalmarami, ośmiornicą czy jagnięciną. W naszym zamówieniu pojawiły się wspomniane ziemniaki z pomidorowo-paprykowym sosem (13 zł), ośmiorniczki w ziemniaczano-paprykowym gulaszu (28 zł), smażone chorizo z szalotką na czerwonym winie (18 zł) i klopsiki jagnięce w sosie jogurtowo-ogórkowym z chipsami z topinamburu (22 zł). Przed podaniem dań na stole pojawiło się pieczywo i naprawdę świetnej jakości oliwa.

Z tego zestawu na palmę pierwszeństwa bez dwóch zdań zasługują jagnięce pulpety, miękkie, soczyste, świetnie doprawione i ujmujące lekko orientalną nutą. Drugą lokatę zajmują fenomenalne, chrupiące patatas bravas, z nawiązką spełniające oczekiwania psychofanki ziemniaków, którą jestem nie od dziś. Chorizo w towarzystwie cebuli i wina zajmuje miejsce trzecie, przede wszystkim ze względu na prostotę tej propozycji, bo jakość mięsa nie pozostawia nic do życzenia. Lekkim rozczarowaniem okazały się ośmiorniczki, które zginęły w gęstej, ziemniaczanej i lekko mdławej zalewie. Drobne mięczaki może i prezentują się efektownie, ale wolę większe, mięsiste macki, które nie zniechęcają przesadną gumowatością. To danie radziłabym dopracować.

Na osłodę zamówiłam arroz con leche, czyli tradycyjny pudding ryżowy z jabłkami i migdałami, który okazał się absolutnie najlepszym deserem, jaki jadłam od miesięcy. Idealnie kremowy, śmietankowy ryż z jabłkowym musem i chrupkimi migdałami przywodził na myśl domowy, nostalgiczny comfort food wyniesiony do rangi małego, słodkiego dzieła sztuki. Musicie tego spróbować!

Absolutnie niczego nie mogę zarzucić winom i obsłudze, na równi pomocnej i przesympatycznej. Dzieki temu w Mercado Tapas Bistro naprawdę można poczuć się jak w sympatycznym, rodzinnym lokaliku, z którego trudno wyjść bez uśmiechu.

Trzymam kciuki za Mercado Tapas Bistro  i zachęcam do odwiedzin nie tylko tych, którzy szukają choć namiastki południowego słońca w środku szarej, wrocławskiej zimy. Tutejszy szef kuchni ewidentnie zna się na swoim fachu, a dobre jedzenie i przystępne ceny to połączenie, które zawsze warto docenić.

Kasia

Mercado Tapas Bistro na Facebooku

ul.Wojciecha Bogusławskiego 15

Skomentuj

Twój adres email nie zostanie opublikowany.

Może zainteresuje Cię również