Recenzujemy

MO healthy vegan burger: jak smakuje w dowozie? [ZAMKNIĘTE]

Wegańskie burgery pod lupą

Mimo naszych mięsnych preferencji, coraz chętniej testujemy też propozycje wegetariańskie i wegańskie. Przekonujemy się tym samym, że Wrocław rozkwita pod tym względem. Ostatnie testy platformy służącej do zamawiania jedzenia Wooopit, którą mamy przyjemność regularnie sprawdzać, padły więc na lokal MO Vegan healthy burger. Jak wypadły testy?

MO to lokal, który zastąpił znaną i lubianą Machinę Organikę. Poprzeczkę zawieszono wysoko, bo Machina była miejscem, w którym potrawy smakowały nie tylko weganom. MO skupiło się na serwowaniu burgerów w kilku opcjach, dodatkowo można też zamówić pieczone warzywa – w dniu mojego zamówienia ziemniaki lub bataty. Chcąc przetestować kilka opcji decyduję się na burgera Standard  z kotletem z soczewicy i ciecierzycy (13 zł) i burgera Cheeze Monster z SoyoGyrosem (18 zł. Do tego pieczone frytki z ziemniaków (5 zł) oraz z batatów (7 zł), dwa sosy w cenie 2 zł (vegan mayo oraz konfiturę z czerwonej cebuli), a do picia mango lassi na mleku kokosowym (10 zł).

Całość  zamówienia od momentu złożenia zamówienia do chwili dotarcia pod moje drzwi trwa około godziny. Wooopit funkcjonujący na rynku stosunkowo od niedawna, wciąż testuje różne opcje realizacji zamówień. Krótki okres, gdy znacznie ograniczono zakres dostawy, a ja chwilowo nie mogłam wybrać żadnego lokalu, na szczęście minął. Obecnie kurierzy dowożą jedzenie w większym zasięgu, proporcjonalnie zmienia się wówczas koszt dostawy (maksymalnie ok. 11 zł), ale przy większym zamówieniu jest to kwota akceptowalna. W moim przypadku (ok. 5 km) dowóz zamówienia przez kuriera wyceniono na 6,95 zł.

Na początek o najważniejszym, czyli o burgerach. Są całkiem sporej wielkości, wypełniono je po brzegi warzywami, sosem i odpowiednim zamiennikiem mięsa, a jedyne kontrowersje może wzbudzać… czarna bułka. Różni się w smaku od znanych standardowo bułek burgerowych, jest bardziej wilgotna i miękka, niezbyt charakterna. Jeśli środek jest wystarczająco wyrazisty, wówczas to nie przeszkadza, ale w przypadku burgera Standard niestety bułka nie była atutem. Kotletowi o odpowiednio zwartej konsystencji zabrakło przypraw, nie pomógł też delikatny wegański majonez. Zupełnym przeciwieństwem była propozycja z SoroGyrosem, który doskonale oddawał smak mięsnego odpowiednika. Lekko ostra bułka, dobrze doprawiony „gyros” i dodatek sosu z czerwonej cebuli czyniło całość  smacznym, wegańskim burgerem.

Podobnie jak burgery, także i frytki otrzymują ode mnie dwie skrajne noty. Zupełnie nie przypadły mi do gustu te przygotowane z ziemniaków. Miękkie ziemniaki, nawet przyprawione, zupełnie do mnie nie przemawiają w tej formie – brak chrupkości jest ich wadą. Co innego bataty – również nie chrupkie, ale za sprawą dobrze dobranych przypraw i naturalnej delikatności tego warzywa, smakowały dobrze i to właśnie je polecam domówić do burgera.

Na koniec napój, a właściwie deser – mango lassi, które kupuję bez zastrzeżeń. Podoba mi się butelka, w której zostało dostarczone, jest gęste i na szczęście to mango gra w nim pierwsze skrzypce, pozwalając intensywnemu w smaku mleku koksowemu zaistnieć gdzieś w tle. Polecam – wszystkim fanom mango lassi powinno przypaść ono do gustu w tej wersji.

MO healthy vegan burger, mimo różnych opinii, według mnie ma potencjał. Warto się przekonać o kolejnej opcji wegańskiego jedzenia – również z dowozem.

Partnerem tekstu jest Wooopit

Aga

Skomentuj

Twój adres email nie zostanie opublikowany.

Może zainteresuje Cię również