Dzieje się! ,  Testujemy

Specjały Nadodrza: gdzie warto zjeść?

Gastro-spacer po Nadodrzu

Od krewetek na patyku, przez kaczkę z jabłkami po spływający czekoladą fondant. Specjały Nadodrza zapewniły nam rollercoaster smakowych wrażeń, którymi, zgodnie z obietnicą, dzielimy się z Wami. Pewne jest jedno – dla wielu z nich warto było wyjść z domu w tę pierwszą, pachnącą zimą sobotę.

Egg Cafe

Degustację rozpoczęłyśmy w Egg Cafe na Jedności Narodowej. Knajpka, zgodnie z nazwą, na co dzień serwuje jajka na dziesiątki sposobów, ale przy okazji specjałów zjecie tu szaszłyki z krewetek i chorizo z lemoniadą aloesową. Menu to ukłon w stronę Australii, w której właścicielka Egg Cafe mieszkała przez 30 lat. Danie jest nie lada gratką, bo szaszłyki są grillowane na oczach gości i serwowane w towarzystwie sosu z papryczek piri-piri. Porcja jest niewielka, ale przesmaczna. Marynowane w kolendrze, chrupiące krewetki świetnie zgrywają się z wyrazistym chorizo i pikantnym sosem – zdecydowanie polecamy. Dla wegetarian przygotowano alternatywną propozycję, czyli ciastka francuskie z serem pleśniowym i suszonymi pomidorami.

Cafe le Miracle

Kawałek dalej, po drugiej stronie ulicy, znajdziecie Cafe le Miracle. Jasna, nowoczesna kawiarnia kusi baterią ciast za przeszkloną ladą. Dziś jej górną część w całości zajmowały babeczki z kremową czapą i malinami, które w parze z drinkiem na bazie Martini są tutejszymi specjałami. Cóż powiedzieć – fani słodkości nie będą zawiedzeni. Krem jest na równi mleczny i malinowy, a we wnętrzu wilgotnego muffina czai się hibiskusowe nadzienie z wiśniami i odrobina budyniowej śmietanki. Różowiutki, słodki drink z Martini i malinową nutą pasuje tu idealnie. Drogie czytelniczki, te Specjały Nadodrza na pewno przypadną Wam do gustu.

Pomiędzy

Naszym kolejnym przystankiem było Pomiędzy przy ul. Dubois. Klimatyczna winiarnia przygotowała dla gości pieczone jabłko nadziane czerwoną kapustą i kaczką serwowane z czarką wina. To danie koncepcyjnie wydawało się jednym z najciekawszych, choć okazało się nierówne. Z jednej strony mamy świetnie dobrany gatunek jabłek, zwartych i soczystych po upieczeniu, a z drugiej smaczną, choć niemiłosiernie przesuszoną kaczkę. Jeśli jednak w jednym kęsie połączycie mięso z jabłkiem i całkiem udaną kapustą, wszystko składa się w zgrabną całość.

Pizza Pany

Po sąsiedzku, na ulicy Cybulskiego, odwiedziłyśmy Pizza Pany, stacjonarną odsłonę lokalu, który działał w ramach plaży miejskiej Odra Pany. Wystrój przywodzi na myśl amerykańskie „dinery”, a moje serce skradły kolorowe lampy wyglądające jak zrobione z mieczy świetlnych. Na koszulkach chłopaków z obsługi mignęła nazwa międzynarodowych zawodów pizzaiolo, co pozwala przypuszczać, że placki serwują tu nie byle jakie. Specjałem lokalu jest focaccia z kozim serem, dynią, oliwą i roszponką, w wersji mięsnej z dodatkiem włoskiego salami, podawana z lemoniadą. Tak świetnej focacci we Wrocławiu nie jadłam nigdy, a zamawiam ją często. Porcje są spore, składniki świeże, a ciasto fenomenalne – chrupkie, wyraziste, z wyrażnym posmakiem oliwy. Do tego lemoniada dokładnie taka, jaką lubię, czyli zarazem piekielnie kwaśna i przesłodka. Jednym słowem: klasa. Na pewno tu wrócimy, żeby spróbować placków ze standardowego menu.

Powoli

Wytrawną pizzę przełamałyśmy słodkościami z Powoli na Rydygiera, przytulnej knajpki obiadowej. Ku naszej radości lokal radzi sobie świetnie od czasu, gdy dwa lata temu z okładem zawitałyśmy tu po raz pierwszy. Tutejszy fondant czekoladowy to kwintesencja deserowego comfort food, złagodzony odrobiną porzeczkowej konfitury. Różany Earl Grey serwowany do ciastka świetnie rozgrzewa w taki dzień, jak dziś.

Bistro Narożnik

Równie gwarno było w położonym kilkadziesiąt metrów dalej Narożniku. W niedawnej recenzji Aga rozpływała się nad grillowanym serem, który jest tutejszym specjałem. Kozi ser z buraczanym musem i sałatką z rukoli i pestek dyni to absolutna petarda. Przyjemnie kremowy i tłuściutki, ze złocistą skórką i świeżymi dodatkami złączonymi słodką nutą dressingu, znika z talerzy w mgnieniu oka. Do tej pocji dostaniecie lampkę bardzo przyzwoitego, czerwonego wina.

Ogień

Po nieudanych poszukiwaniach Serotoniny, wylądowałam w Ogniu na Pomorskiej. Tutejsze Specjały Nadodrza to smażone oliwki i focaccia podawane z lampką wina. W taki dzień jak dziś zajęcie miejsca przy piecu to prawdziwa ulga, choć specjałowa propozycja niekoniecznie trafi w gusta wszystkich. Skąpane w oliwie oliwki na ciepło zdecydowanie trafiły w moje, ale foccaci raczej nie zamówiłabym ponownie. W robieniu jej obowiązują dwie szkoły. Ja zawsze byłam zwolenniczką tej, w której placek jest płaski i chrupiący, bez zbędnych udziwnień. Tutejsza foccacia to natomiast pulchne, zwarte ciasto z wytrawnymi dodatkami – kompletnie nie moja bajka. Na szczęście danie funkcjonuje bardziej jako starter zaostrzający apetyt na pizzę, o której mamy jak najlepsze zdanie.

Nasze żołądki zmieściły dania z 7 miejsc, więc sprawdzenie trzynastu kolejnych pozostawiamy Wam. W ciemno polecić możemy propozycje z Wilka Sytego i Warzywniaka. Domowe nachosy w Tacos Locos to również pierwsza klasa, a w Zence zawsze możecie liczyć na smaczne wrażenia. Ale ostrzegamy – jeśli czaicie się na konkretne specjały, warto pojawić się w knajpce w miarę, szybko, najlepiej przed 15:00. Udanych, kulinarnych łowów!

Kasia

Skomentuj

Twój adres email nie zostanie opublikowany.

Może zainteresuje Cię również