Na nowo w Novocainie
Znana większości mieszkańców Wrocławia Novocaina niedawno przeszła metamorfozę i chce zaistnieć jako kolejny gastronomiczny gracz na Rynku. Jak dotąd, wiedziało o tym niewielu. My, zaproszone do przetestowania sezonowego menu, miałyśmy okazję wgłębić się w tutejsze smaki parę tygodni temu. Jak było?
Novocainę mijałam niejednokrotnie nawet nie wchodząc do środka, mając w głowie jej obraz utrwalany za sprawą stereotypów. A myślałam, że drogo, szpanersko, że może i na alkohol, ale żeby zjeść? W życiu! Zaciekawiła mnie zatem propozycja, by spróbować serwowanych w Novocainie dań, a pretekstem było wprowadzenie do menu pieczywa wypiekanego na miejscu.
Wystrój jest nietuzinkowy i jakże różny od poprawnego minimalizmu obecnego w wielu lokalach. Sporo tu ciemnego drewna, bogato zdobionych kinkietów na ścianach, a uwagę zwracają przepiękne schody prowadzące do nieco bardziej intymnej części sali. Mnie urzeka turkus mebli i oryginalne obrazy. Wystrój wystrojem, ale jak z jedzeniem?
Pretekstem do odwiedzenia Novocainy było wprowadzenie nowego menu, ale i wypiekanego na miejscu pieczywa (w zależności od wielkości, w cenie od 3 do 21 zł). Mamy tu paluchy z chleba słonecznikowego, ciabaty, czy tradycyjne włoskie pieczywo z przyprawami, zwane focaccią. Do tego oliwy: peperoncino z rozmarynem, z suszonymi pomidorami oraz z tymiankiem. Wnioski? Najsmaczniejsza z całego zestawu była właśnie focaccia: odpowiednio doprawiona, wystarczająco zwarta i nieprzesadnie tłusta. Ciabatom co prawda nie można było nic zarzucić, ale od pszennego pieczywa oczekuję większej chrupkości, natomiast paluchy miejscami były zbyt suche. Oliwy sprawdziły się w każdej konfiguracji, choć tę z peperoncino wolałabym w ostrzejszej wersji.
Zaraz po tym na naszym stole pojawiły się przystawki. I tu tytułem wstępu – jak na nasze standardy, mocno zaryzykowałyśmy. Żadna z nas nie lubi wątróbki, a ja mam do niej solidny uraz od wczesnego dzieciństwa. Zamawiając więc jako jedną z przystawek bruschettę w towarzystwie wątróbki drobiowej i peperoncino w pomidorach (16 zł), mogłyśmy spodziewać się wszystkiego. I tak jak myślałyśmy, danie nie było naszym faworytem, choć miłośnicy podrobów z pewnością je docenią. Pieczywo ciekawie komponowało się z kwaskowatymi pomidorami i lekko słodkawą wątróbką. Obiektywnie nie sposób zaprzeczyć, że przystawka była przyrządzona poprawnie.
Zdecydowanie bardziej smakowała nam jednak druga opcja, czyli schab dojrzewający własnego wyrobu z marynowanymi opieńkami i pomidorkami confi, do którego standardowo podawany jest koszyk pieczywa własnego wypieku (19 zł). Wielkie brawa należą się za mięciutkie, rozpływające się w ustach mięso, podkreślone charakternymi dodatkami. Trochę bałaganu na talerzu wprowadzała rukola, ale nie psuła całościowego wrażenia.
Glutenową rozpustę podkreśliło zamówione przeze mnie danie główne, a więc pizza z fenkułem, marynowanym karczochem i cebulą, szynką, szczypiorkiem na sosie beszamelowo-parmezanowym oraz serem mozzarella (29 zł). Pizza była ciekawym zaskoczeniem, ale fani wyłącznie cienkich neapolitańskich placków nie będą zadowoleni. Serwowana tu pizza ma miękkie i bardzo smaczne ranty, konsystencją przypominające ciepłą bułeczkę. Zestawienie nietypowych dodatków, miękkiego ciasta i sosu parmezanowego wypada bardzo interesująco, ale jednak odrobinę ciężko. Na plus zasługuje sos parmezanowo-beszmelowy zastępujący tradycyjny pomidorowy. Z pewnością ma to milion kalorii, ale w tym przypadku warto na chwilę o nich zapomnieć.
Glutenem nie pogardziła też Kasia, której wybór padł na makaron Strozzapreti z brukselką, boczkiem, jajkiem sous vide i pudrem z orzechów (34 zł). Na talerzu dzieje się dużo (chwilami może i za dużo), ale sam makaron był smaczny. Poprawy wymaga natomiast zdecydowanie zbyt spieczony chips z boczku, co nie zmienia faktu, że całość jest naprawdę apetyczna i sycąca, choć niekoniecznie stricte włoska. To swego rodzaju comfort food z włoskim twistem.
Zwieńczeniem wieczoru był oczywiście deser, który stanowi silną pozycję w menu sezonowym. Novocaina serwuje sernik z ricotty z mascarpone, na słonecznikowym spodzie, a całość podkreśla galaretka pomarańczowo-marchewkowa z dodatkiem chilli (18 zł). Sernik jest bardzo delikatny, a lekkość przełamuje solidny słonecznikowy spód. Do tego orzeźwiająca galaretka, w której na końcu czuć posmak chilli. Jak dla mnie – bomba!
Wizyta w Novocainie pozostawia poczucie, że czasem nie doceniamy miejsc, które zna się od zawsze. Niezbyt wysokie jak na rynkowe standardy ceny, przyjemne niesztampowe wnętrze i pomysł na zaskakiwanie gości czymś tak oczywistym, jak włoska kuchnia. Po wprowadzeniu kilku poprawek, może być ona kolejnym istotnym punktem gastronomicznym na wrocławskim Rynku.
Aga
Restauracja Novocaina
Rynek 13