Recenzujemy

Co słychać w Stodole?

Kulinarne odkrycia na Krzykach

Choć coraz częściej w poszukiwaniu miejsc klimatycznych oraz smacznych wybieramy się poza rynek, poziom „osiedlowej” gastronomii wciąż nas zadziwia. Czas więc odczarować mit kebabów i podrzędnej kuchni z dala od centrum i przyznać, że na peryferiach karmią równie dobrze.

Swojsko brzmiąca Stodoła jest przestronnym lokalem usytuowanym w sercu wrocławskich Krzyków, czyli na ulicy Krzyckiej (drugi lokal położony jest na Ołtaszynie). Mieści się wśród tutejszych bloków, a oprócz pokaźnej przestrzeni wewnątrz knajpki, dla odwiedzających dostępny jest także zewnętrzny ogródek.

1

W karcie znajdą coś dla siebie smakosze pizzy, burgerów, mięsnych dań głównych, makaronów czy sałatek. Wszystko to popić można oczywiście piwem, ale też nienajgorszej jakości kawą. Jest więc niemały misz-masz, ale też dostowanie się do trendów, które od dłuższego czasu kierują naszymi żołądkami. Dla spragnionych słodkości po obiedzie w menu znajdą się też desery.

Wyprawa w kilka osób do Stodoły na obiad może być przyjemnym doświadczeniem, ale wyłącznie dla tych uzbrojonych w cierpliwość. Obsługa ma problemy ze sprawnym zadbaniem o wszystkich gości, co wynika nie z opieszałości, a liczby stolików i panującego tutaj ruchu. Dania dotarły do nas po prawie godzinie, co, sądząc po nietęgich minach reszty gości, tego dnia było standardem również przy innych stolikach

Dwoje z nas wybrało kurczaka baby, pozostała dwójka makaron. Kurczak baby to połączenie fileta ze szpinakiem, suszonymi pomidorami i serem feta. Do tego frytki belgijskie i sałatka. Czy frytki rzeczywiście były belgijskie? Nie mam pewności, ale tak, jak nie sposób teraz znaleźć lodów, które nie są naturalne, tak i nieomal wszystkie frytki zwą się belgijskimi. Kurczak był smaczny, dobrze przyprawiony, ładnie podany i współgrał z dodatkami. Całość komponowała się poprawnie i smacznie, a za danie zapłaciłam 25 złotych.

3

Choć ja nie zamawiałam makaronów, miałam okazję podejrzeć i potestować ich smak wraz z moimi współtowarzyszami. Spora porcja dobrze przyrządzonej pasty kosztuje tutaj około 20 złotych.

2

5

Na koniec, jak zwykle deser i tutejsza panna cotta (11 zł), która totalnie skradła mi serce. Rozpływający się w ustach pudding o umiarkowanym poziomie słodyczy, do tego kwaskowaty mus malinowy i świeża mięta. Pycha!

Stodoła to miły lokal poza centrum, który warto odwiedzić będąc w okolicy. Mały minus pod postacią długiego oczekiwania na dania zniwelowała miła atmosfera i ciekawe dania. Z pewnością tu wrócę, zwłaszcza, że nie miałam jeszcze okazji skosztować tutejszej pizzy. Biorąc pod uwagę, że mieszkam po drugiej stronie miasta, zapowiedź powrotu stanowi dla Stodoły najlepszą rekomendację.

Skomentuj

Twój adres email nie zostanie opublikowany.

Może zainteresuje Cię również