W naleśnikowym królestwie
Aga
„Pierwszy naleśnik jest zwykle nieudany” – mawiają niektórzy. Nie wiemy, jak smakował w Madame, ale trudno uwierzyć w to, że nie był pyszny.
Po ostatnich rozczarowaniach recenzenckich, z niecierpliwością czekałyśmy na miejsce, które nas oczaruje i sprawi, że bez chwili wahania będziemy chciały je polecać znajomym. Zlokalizowana w centrum Rynku, w sąsiedztwie Soczewki Madame, to przytulna knajpka serwująca sałatki, przystawki, a przede wszystkim – naleśniki w wersji słodkiej i wytrawnej. W menu znajdują się propozycje klasyczne, Crêpes, czyli w wersji francuskiej na słodko oraz amerykańskie pancakes.
Wnętrze lokalu jest proste i oszczędne pod względem ozdób, ale przestrzeń i gustowny minimalizm zachęcają, by spędzić tu więcej czasu. Po wejściu wzrok natychmiast przykuwa intensywnie czerwona „klatka” nad barem, ożywiająca wszechobecny minimalizm. Oko warto zawiesić również na lampach przypominających kapelusze z ogromnym rondem lub… naleśniki wprost z patelni. Poza jasną górą Madame ma również przytulny, klimatyczny, piwniczny dół, świetny na randkowe spotkania przy lampce wina.
Degustację rozpoczęłyśmy od przystawki – zestawu past (hummus, chutney z pieczonej papryki i pasta z tuńczyka) podanego z bagietką. Hummus miał przyjemną konsystencję, choć jako maniaczki tej wegańskiej przystawki, dodałybyśmy więcej tahini. Chutney z pieczonej papryki był pyszny i wyrazisty i zajmuje właściwie ex aequo pierwsze miejsce wśród past wraz z tą z tuńczyka. Propozycję rybną należy docenić za ciekawe przełamanie smaków (obstawiamy tradycyjny twaróg). Całość kosztowała nas 14 zł, a więc przystępnie, zważywszy na wielkość porcji. Po przystawce przyszedł czas na gwóźdź programu – a więc naleśniki.
Kasia
Na początek zamówiłam polecanego naleśnika sezonowego, podawanego z nadzieniem z pieczonej dyni i pomidorów, chrupiącym boczkiem, serem oraz pietruszką (18 zł). Do każdego naleśnika można wybrać rodzaj ciasta – zgodnie z sugestią kelnerki postawiłam na gryczane. Naleśniki trafiły na nasz stół po około 15 minutach i miło zaskoczyły nietypową formą podania – złożono je w kształt kwadratowej koperty z „okienkiem”, przez które widać farsz. Gryczany naleśnik rzeczywiście okazał się strzałem w dziesiątkę w tym smakowym połączeniu, zwłaszcza, że w przeciwieństwie do pszennego, jego brzegi były przyjemnie chrupiące. Lekko pikantne nadzienie było przepyszne, pomidor świetnie zbalansował z natury mdłą dynię, a tak świetnie zrobionego boczku nie jadłam od bardzo dawna. Ser dobrze komponował się z całością, choć danie obyłoby się świetnie również bez niego, a pietruszka odświeżyła całość.
Aga
Ja, jak to ja, postawiłam na naleśnika na ostro. Chorizo (21 zł) to propozycja z serem, mozarellą, mymi ukochanymi papryczkami jalapeno, domową pastą pomidorową i wspomnianą kiełbasą chorizo. Żeby sprawdzić drugi rodzaj ciasta, wybrałam pszenne. Było smacznie, ale zgadzam się z Kasią, że to gryczane robi duże wrażenie. Co tu dużo mówić – po prostu pysznie! Lekko ostry, doskonale skomponowany farsz. Chcę jeszcze!
Kasia
Naleśnik, choć naprawdę sycący, tylko podkręcił nasze apetyty na więcej, a konkretnie – na deser. Ta pozycja jest ujęta w karcie, ale jak się dowiedziałyśmy, kuchnia już formalnie ich nie przyrządza, więc musimy wybrać coś z innych słodkości. W tej sytuacji postanowiłyśmy podzielić się porcją pankejków z borówkami, bitą śmietaną i syropem klonowym (14 zł). Niedługo później na nasz stół trafiły trzy naleśniki z dodatkami w osobnych pojemniczkach. Na pierwszy rzut oka porcje śmietany i syropu były skromne, ale w zupełności wystarczyły nawet na dwie osoby, a borówki trafiły też do ciasta. Tu nie potrzeba wielu słów – deser był prze-py-szny. Puszyste, lekkie i umiarkowanie słodkie placki podkręcone syropem i bitą śmietaną smakowały wyśmienicie, a akurat deserom poprzeczkę stawiamy naprawdę wysoko.
Podsumujmy: naprawdę smaczne dania, niskie ceny, co cieszy tym bardziej, że lokal mieści się w rynku, do tego sympatyczna i pomocna obsługa, szybki czas podania i przyjemne, niebanalne wnętrze – czy potrzeba lepszej rekomendacji? Jesteśmy przeszczęśliwe, że we Wrocławiu pojawiła się kolejna restauracja, która dba o żołądki i poczucie estetyki klientów bez rabowania ich portfeli. Trzymamy kciuki i zapisujemy się na listę stałych bywalców.
Znowu w podobnym czasie,w tym samym miejscu 🙂 U nas relacja z Madame chyba jutro 😀 ale zdania znowu nie mamy podobnego 🙂
narobiłyście mi smaka na naleśnika! oOsz Wy!
Zachęcona wpisem pognałam do Madame i niestety, rozczarowanie. Przede wszystkim dostałam naleśnik ze składnikami z innego dania, a żmudne wydłubywanie niewiele dało, ponieważ jego smak i tak rozszedł się po całym cieście. To niewiele, żeby oceniać, jednak nie czuję się w żaden sposób zachęcona do przymknięcia oka na tę wpadkę. Może po prostu po tej recenzji oczekiwania zbytnio poszybowały w górę…
Przykro nam… My byłyśmy zadowolone, stąd pozytywna recenzja. Może trzeba było reklamować? Pozdrawiamy!