Najpierw huczne otwarcie, a niedługo później zaskakujące zamknięcie i mocna obietnica poprawy. Historia wrocławskiej Falli jak dotąd jest wyjątkowo burzliwa. Skąd ta wolta? Trudno powiedzieć, bo moje pierwsze i kolejne wrażenia z Falli były jak najlepsze. Ponowne otwarcie tylko je wzmocniło.
Nasza pierwsza recenzja z Falli: http://hastalabistro.pl/falla-o-takie-falafle-walczylismy/
Stara-nowa Falla pod kątem wystroju pozostała w zasadzie identyczna, nie licząc podziału sali, która zyskała rząd wygodnych kanap i sporo dodatkowej zieleni. Karta, jeśli nie myli mnie pamięć, też pozostała bez zmian. Zjecie tu więc wrapy, szakszuki, mezze, hummusy i kilka zestawów pełnych świeżych warzyw, charakternych kiszonek i, niezmiennie, najlepszych falafli w mieście.
Tym razem do Falli trafiłyśmy wspólnie, więc Aga miała okazję wyrobić sobie opinię, a ja zweryfikować moją. Swoje zachwyty podtrzymuję – Falla jest niezmiennie pyszna, barwna, świeża, pełna intensywnych smaków, a przy okazji bardzo przystępna cenowo. W naszym zamówieniu znalazł się podstawowy wrap z falaflem i warzywami (16 zł), dwa rodzaje humusu (z chipotle oraz miodem i marchewką, każdy za 13 zł) i napój różany z pomarańczową nutą (7 zł). Tutejsze wrapy sa tak ogromne, że jednym bez problemu najedzą się dwie umiarkowanie głodne osoby. Ogrom świeżych i kiszonych warzyw, pełen zataru falafel i intensywne sosy sprawiają, że to danie jest naprawdę fenomenalne i pozostawia z uczuciem zdrowo i solidnie napełnionego żołądka.
Humusom na mój gust zabrakło gładkości i dodatkowej porcji oliwy, ale prześliczna prezentacja i dodatek kiszonek winduje moją ocenę czwórki na piątkę z minusem. Napój różany to bardzo ciekawa opcja, ale przed wypiciem wyciśnijcie sok z dodanych do niego kawałków pomarańczy, który odświeży nieco mdławą słodycz.
Warto dodać, że tym razem Falla zadbała także , żeby na wysokości zadania stanęła obsługa. Pracownicy bacznie obserwują gości i (może nieco zbyt natarczywie) dopytują o opinie. Ale odrobina nadgorliwości nie zaszkodzi, zwłaszcza gdy na pytanie o wrażenia można zareagować szczerym zachwytem nad zawartością talerza. Przy rachunku ujęło nas jeszcze jedno – dodawane do niego naklejki przedstawiające humus, falafle czy szakszukę.
Napisałam to wcześniej i powtórzę dziś: Falla to fenomenalny lokal z bliskowschodnim zacięciem, w którym jak u siebie poczują się nie tylko wegetarianie. Lepszych falafli i kiszonek nie zjecie nigdzie indziej w mieście, a ogromne porcje i przystępne ceny to dodatkowe argumenty, żeby zapuścić się pod ten nieco nietypowy adres.
Kasia
Falla
ul. Stawowa 4