O miłości do glutenu i nie tylko
Dawno, dawno temu, gdy określenie gluten było równie powszechne co wasabi, amuse bouche czy tempura, obiadowy ideał stanowiły domowej roboty „kluchy” z farszem zależnym od fantazji gospodyni. Dziś z ochotą zajadamy się egzotycznymi potrawami, a pierogi i pyzy wjeżdżają na stół od święta. Gdy więc już się pojawią, niech ta chwila warta będzie każdej kalorii i złotówki.
Na otwarcie Gluten Appetit czekałyśmy dość długo, urzeczone nazwą od pierwszej chwili. Zajawkowe zdjęcia zdradzające wystrój wnętrza oraz zdawkowe informacje na temat menu tylko podkręcały apetyt. I choć obstawiałyśmy, że lokal otworzy się już w sierpniu, udało się tego dokonać ostatniego dnia lipca.
Proste jedzenie lubi wykwintne towarzystwo, w tym wypadku reprezentowane przez wystrój. Na pierwszy rzut okaz widać, że świetnie go przemyślano, od retro-mebli po pieczołowicie dobrane dodatki i dekoracje ze ścianą pokrytą zastawą na czele. Wszechobecna zieleń i pastele dodają lekkości z natury ciężkostrawnym, glutenowym pysznościom, a całość puszcza oko do estetyki mlecznego baru. W tym miejscu po prostu chce się przebywać, a piękne wnętrze skutecznie walczy o uwagę z daniami na prostych talerzach niczym ze starej-dobrej zastawy z logo Społem.
Tuż nad niewielką ladą mieści się menu, przywodzące na myśl typowe tablice barowe. W karcie znaleźć można zupę dnia (9 zł), pierogi i pyzy w kilku odsłonach (również na słodko), a także gnocchi czy tagliatelle oraz warzywne dodatki do potraw. Dowiedziawszy się, że na miejscu wykonywane są przede wszystkim pierogi i pyzy, skupiamy się wyłącznie na nich. Nasz wybór pada więc na pierogi ruskie z cebulą (16 zł), pierogi szpinakowe z fetą i sosem z gorgonzoli (18 zł), pyzy mięsne z cebulką (16 zł) oraz pyzy z kozim serem, żurawiną i granolą z orzecha włoskiego (21 zł). Dodatkowo, Kasia zdecydowała się na buraczki w żubrówce (5 zł) oraz kefir ogórkowo-koperkowy (6 zł).
Pierogi szpinakowe z fetą oraz sosem gorgonzola to wariacja na temat popularnego połączenia szpinak-ser feta. Wyraźnie czuć tu wszystkie składniki, ciasto jest miękkie, elastyczne i niezbyt grube, a dodatkowym walorem jest intensywnie zielona barwa. Sos gorgonzola wykańcza całość delikatną goryczką i smakiem pełnym charakteru. Jestem na tak.
Równie wysoki poziom prezentują pyzy z kozim serem, żurawiną i sosem na bazie orzecha włoskiego. Ciasto jest idealnie pyzowe, a więc miękkie, prawie rozpływające się w ustach. Farsz to połączenie delikatnego koziego sera z żurawiną oraz słodkim orzechowym sosem. Porcja zadowoli każdego głodomora, a ci, którzy nie dadzą rady mogą zabrać wyjątkowo udane „kluchy” ze sobą do domu.
Obok glutenowej awangardy w menu znajdziecie też klasyki, czyli ruskie i pyzy z mięsem. Ulubione pierogi Polaków w Gluten Appetit trzymają poziom – są napakowane farszem z wyraźną przewagą sera, subtelnie doprawionym i podbitym słodyczą smażonej cebulki. Miękkie i elastyczne ciasto dziarsko trzyma w ryzach naprawdę hojną porcję nadzienia, a biorąc pod uwagę, że porcja składa się z około siedmiu pierogów, pokonanie takiej ilości wymaga naprawdę sporego apetytu. Solidne, choć bez fajerwerków – to pierwsze określenie które przychodzi mi na myśl opisując te pierogi, ale ich miłośnicy nie powinni być zawiedzeni. Do pierogów polecam kefir a’la mizeria z ogórkami i koperkiem, który bardzo fajnie podkreśla domowy charakter tego dania.
Przy pyzach oszczędne uznanie zamienia się w prawdziwy entuzjazm – te nadziane mięsem to prawdziwa petarda w wytrawnej kategorii. Zaczynając od przepysznego, delikatnego ciasta, zawdzięczającego elastyczność dobrej proporcji mąki pszennej do ziemniaczanej przez obłędny, mięsny, idealnie przemielony farsz po odrobinę tłuszczu spajającą całość. Pyzy, zarówno mięsne, jak i z kozim serem i żurawiną, to zdecydowanie najmocniejszy punkt w menu i gorąco zachęcamy do zamawiania właśnie ich.
Gluten Appetit pozwolił nam na nowo rozkochać się w glutenie i docenić prostotę. Zajrzyjcie koniecznie jeśli z glutenem również Wam po drodze.
Gluten Appetit
ul. Szczytnicka 54/1b
Dlaczego musiałem znaleźć Waszego bloga? I dokladnie o 1:49 dostaję ślinotoku przed ekranem! A zęby mam już umyte! Świetny pomysł na knajpkę – ciekawe czy mają coś… bezglutenowego w menu ;D
Żarłok, to tak jak iść do wegetariańskiej knajpy i poprosić o mięso… bez przesady! Pracowałam w gastronomii i może przez to nabyłam się wstrętu do bezglutenowych marud. Nie widzisz nazwy? Nie jesz glutenu to mówiąc krótko – wypad z baru 😛