Recenzujemy

U Gruzina – o kilka lat za późno

Są takie miejsca, o których myślisz „fakt, muszę pójść”, a następnie mijają miesiące czy nawet lata i odwiedzasz coraz to nowsze lokale, a o tym jednym zapominasz. Słuchasz potem rekomendacji zewsząd i trochę się wstydzisz, że nadal nic. Wreszcie przychodzi ten dzień i wreszcie nadrabiasz stracone lata. U Gruzina – szkoda, że nie poznaliśmy się wcześniej.

Niepozorny do granic możliwości lokalik nieopodal Placu Grunwaldzkiego to nie jedyna knajpka sygnowana tym szyldem. Choć U Gruzina znajduje się jeszcze w okolicy Arkad i Rynku, to odwiedzamy jednak ten przy Curie-Skłodowskiej.

Lokal jest maleńki i sytuację ratują nieco dwa stoliki na zewnątrz. Rozmiary lokalu nie przeszkadzają w licznych odwiedzinach – w niedzielne popołudnie co chwila wpada tu ktoś, kto właśnie zapragnął zjeść jeden czy dwa gruzińskie placki.

W menu króluje chaczapuri. Część z nich zamówić można w dwóch rozmiarach, a ceny są niesamowicie przystępne. Mały placek z dodatkiem mięsa wołowo-wieprzowego można zamówić za niecałe 10 złotych! My wybieramy chaczapuri Guruli (16,50 zł), małe chaczapuri adżarskie (13,50 zł) oraz Lobiani (11,90 zł). Do picia pyszną, niezbyt słodką gruzińską lemoniadę, której półlitrową butelkę w kilku smakach można zamówić za 7 złotych.

Czym zachwyca jedzenie U Gruzina? Prostotą. Chaczapuri adżarskie to samo dobro: gluten, masełko, jajko i ser. Czy trzeba czegoś więcej? Ciepłe i aromatyczne danie pozwoli zaspokoić głód. Dla standardowego żołądka mała porcja będzie w sam raz i nasyci na długo.

Ci, którzy prócz glutenu i masełka lubią też mięso, mogą zamówić chaczapuri Guruli. Tu farsz jest już w środku, a ciągnący się ser miesza się z boczkiem. Ta propozycja jest całkiem spora i można ją zamówić tylko w jednym rozmiarze, ale w cenie niespełna 17 złotych nie nadszarpnie portfela.

Choć zapomniałam o to spytać, to wydaje mi się, że ostatni z zamówionych przez nas placków, Lobiani, to wersja odpowiednia dla wegan. Farsz zawiera puree z czerwonej fasoli, gruzińskie zioła i przyprawy. To nieco cięższa propozycja za sprawą fasoli, ale też bardziej wyrazista i aromatyczna. Jeśli tak nie kochałabym klasycznego chaczapuri adżarskiego, to mogłabym częściej grzeszyć i zamawiać właśnie Lobiani.

Mimo, że od wizyty minęło już parę dni, to pisząc te słowa i oglądając zdjęcia na nowo znów się uśmiecham. Czy to nie definicja idealnego comfort foodu? Dla mnie w zupełności.

U Gruzina
Curie Skłodowskiej 3

Aga

Skomentuj

Twój adres email nie zostanie opublikowany.

Może zainteresuje Cię również