Recenzujemy

Restaurant Week: Orient Palace

Zachwyt nad każdym kęsem

Bielany Wrocławskie: świątynia zakupoholików i mekka dla fanów Ikei. Kto niewielką podwrocławską miejscowość kojarzy z gastronomią w pełnym rozkwicie? Wiele wskazuje na to, że już wkrótce tak właśnie może się zdarzyć.

Pretekstem do odwiedzenia Orient Palace była przedpremierowa degustacja dla ambasadorów Restaurant Week, w którym to gronie miałyśmy przyjemność się znaleźć po raz kolejny. Przyznajemy – o samej restauracji nie wiedziałyśmy zbyt wiele, dlatego też do degustacji podeszłyśmy bez wcześniejszych doświadczeń i konkretnych oczekiwań.

Słów kilka o Restaurant Week: to cykliczna impreza dla fanów dobrego jedzenia w renomowanych restauracjach. Każdy z lokali biorących udział w wydarzeniu przygotowuje specjalne menu, różne od dań serwowanych na co dzień. Trzydaniowy posiłek (przystawka, danie główne, deser), to koszt 39 złotych za osobę. Rezerwacji można dokonywać na stronie Restaurant Week. Obecna edycja startuje już dziś (21.04) i potrwa do 30.04. Wciąż można rezerwować miejsca w wybranych lokalach!

Tyle tytułem wstępu – czas na konkrety. Orient Palace to kameralny pałacyk, który prócz restauracji posiada hotel wraz ze spa. Restauracyjne menu to hybryda kuchni europejskiej z indyjską, ponieważ zamiłowania do Indii są osobistą pasją właścicieli. Różnorodność widać w obiekcie, w którym jedna sala skłania się ku indyjskim klimatom, druga natomiast utrzymana jest w lżejszych, jasnych barwach i drewnie. Spójność odbija się także w zawartości talerzy, Orient Palace proponuje w ramach Restaurant Week dwa całkowicie odrębne menu, indyjskie oraz europejskie.

Przystawka

Tost z domowego chleba pszennego / rilettes z makreli / kiszona czerwona cebula / mus z czerwonej pomarańczy

Lekko chrupkie pieczywo i zmyślnie doprawiona aromatyczna makrela grały ze sobą doskonale, podkreślane mocnym akcentem kiszonej cebuli. Natomiast mus z czerwonej pomarańczy dodaje daniu koloryt, ale nie wpływa bezpośrednio na jego odbiór. Całość zaostrza apetyt na danie główne.

Udko z kurczaka z pieca Tandoori / sos z orzechów nerkowca

Propozycja indyjska to kawałek miękkiego i smacznego kurczaka otoczony chrupką, ostro doprawioną skórką. Delikatny sos przełamywał pikanterię dania, a jedyna sugestia  dotyczyłaby dodania odrobiny glutenu, który skleiłby całą przystawkę w zgrabną całość.

Danie główne

Smażony filet z barweny / purée z kalafiora / emulsja homarowa / ziemniak truflowy / oliwa cytrusowa / trybula

Ryba królowała także w daniu głównym europejskiej propozycji. Lekko słonawa, mięsista barwena tworzyła wyjątkowo smaczny duet z emulsją z homara, która dodawała wyrazistości i odrobiny słodyczy z natury delikatnej rybie. Kalafiorowe puree miało świetną konsystencję, a ziemniaki truflowe i cytrusowa oliwa wprowadziły na talerz odrobinę orzeźwienia. Połączenie smaków jest bardzo udane, choć porcja jest typowo degustacyjna.

Jagnięcina w sosie Masala / ryż Basmati / mini naan / chipsy z imbiru / kolendra

Danie główne w wersji indyjskiej to prawdziwa rewia smaków. Jagnięcina w sosie masala jest tutaj istnym majstersztykiem, miękkie, aromatyczne mięso podkreślono ostrym sosem z dodatkiem świeżej kolendry. Bardzo pozytywnym zaskoczeniem było odkrycie ziaren kardamonu na dnie miseczki, dodatkowo ubarwiających smak całości. Zwieńczeniem był chrupki naan, a cała porcja tak ogromna, że ze smutkiem nie zjadłam wszystkiego.

Deser

Ekler nugatowy / lody z masła / słona ziemia z orzechów w karmelu / chips truskawkowy / sos kawowy

Deser to wykończenie pysznej całości, podkreślenie kunsztu całego menu. Zachwyca prezentacją, ale też przenikaniem się poszczególnych smaków. Doskonały był ekler nugatowy, który zgrabnie łączył się z lekko gorzkim sosem kawowym i słodkimi orzeszkami. Gwiazdą talerza okazały się jednak lody, przyrządzone ręcznie przez szefa kuchni, a nie zamówione w którejś z lodziarni specjalizującej się w produkcji lodów naturalnych. Tutejsze lody z masła miały idealną konsystencję, zbalansowaną słodycz i niebiański smak. Zostałam kupiona w 100%.

Kokosowe Laddu / kawa Masala

Kokos w słodyczach z Indii jest równie powszechny, jak czekolada w europejskich smakołykach, więc nie mogło go zabraknąć w orientalnym deserze. Szef kuchni przygotował kuleczki Laddu na bazie masła, mąki i przypraw, obtoczone w orzechach i wiórkach kokosowych. Indyjskie praliny były przyjemnie słodkie i lekko mączne w smaku, co skutecznie niwelowało maczanie ich w „słodkim mleku” o mocnym aromacie mieszanki przypraw masala. Deser jest nietypowy, ale fani kuchni indyjskiej zaakceptują go bez zastrzeżeń.

Propozycja festiwalowa Orient Palace zwaliła nas z nóg i pokazała wielki szacunek restauracji do klientów i ich żołądków oraz pełne zaangażowanie w inicjatywę, do której postanowili się włączyć. Goście festiwalu mają tu do dyspozycji dwa zupełnie odrębne menu, stworzone ze składników wysokiej jakości, w porcjach, które zwłaszcza w opcji indyjskiej powinny zaspokoić nawet spory głód. Wycieczka na Bielany z Wrocławia, a nawet stanie w korkach, zostanie tu w pełni wynagrodzona zaserwowanymi daniami. Ci, którzy zarezerwowali stolik w Orient Palace mogą być spokojni, a pozostałym radzimy zrobić to jak najszybciej.

Orient Palace
Bielany Wrocławskie
ul. Kłodzka 14
Rezerwacje w ramach festiwalu: www.restaurantweek.pl

Aga

 

Skomentuj

Twój adres email nie zostanie opublikowany.

Może zainteresuje Cię również