Mała czarna czy duża cytrynowa – którą wybrać?
Kasia
Z kawą podobno jest jak z piwem – dzieciaki jej nie lubią i kręcą nosem na goryczkę, ale po dobrych paru latach trudno wyobrazić sobie, czemu wcześniej nam nie smakowała. Piszę „podobno”, bo choć w moim przypadku kazus piwa się sprawdził, to kawy w żadnym wypadku. Nie lubiłam jej nigdy i jest tak nadal, w przeciwieństwie do Agi, w której słowniku nie ma takiego pojęcia jak dzień bez kawy. Z tego względu zazwyczaj wychodzimy razem właśnie „na kawę”, choć jasne jest, że tylko ona będzie ją pić.
Niewiele jest miejsc, w których Aga może zaspokoić głód dobrej kawy, a ja mam do dyspozycji coś lepszego niż standardowy zestaw herbat ekspresowych – kawiarnia która odwiedziłyśmy ostatnio zalicza się do tej rzadkiej kategorii. Art of living przy ulicy Kotlarskiej to nowe, klimatyczne miejsce, w którym dobrej kawy nie tylko można się napić, ale też ją kupić, podobnie jak herbatę. Świetne wrażenie robią okna szeroko otwarte na ulicę, zza których widać wykończone drewnem wnętrze z prostym wyposażeniem, barwnymi tekstyliami i masą kolorowych poduch na siedzisku na poziomie parapetu. W głębi znajduje się drugie pomieszczenie w zupełnie innym klimacie, gdzie zamiast drewnianych krzeseł i stołów znalazły się skórzane kanapy, a w przejściu wzrok przyciąg retro-szafa grająca na winyle.
W menu znajdziemy słodkości i słone przekąski. Ciastom i muffinom można przyjrzeć się z bliska w gablocie, a w karcie znajdują się kanapki na zimno i ciepło oraz zestawy śniadaniowe. Dodatkowo każdego dnia można zamówić inną zupę.
Aga
Kawę piję namiętnie, właściwie od rana do wieczora, więc wybór kawiarni jest ściśle związany z jakością kawy w niej serwowanej. Cenię przede wszystkim tę mocno aromatyczną, niskokwasową i z odpowiednią ilością mleka. Z czystym sumieniem mogę polecić kawę serwowaną w Art of living. Flat white w cenie 10 zł to 250 ml czystej przyjemności dla kawosza, a rodzaj kawy można wybrać z długiej listy odmian Arabiki opisanych szczegółowo w osobnym menu. Do kawy obowiązkowo brązowy cukier. W mojej prywatnej skali – pełnia kawowego szczęścia.
Kasia
Ja w zastępstwie herbaty postanowiłam przetestować lemoniadę i jakież było moje zdziwienie, kiedy zamiast szklanki dostałam całą butelkę napoju, na oko litrowej pojemności. Lemoniada była pełna soku z cytryny i świeżej, wyraźnie wyczuwalnej mięty, słodka w punkt i naprawdę odświeżająca. A całe to dobro kosztowało mnie jedyne 9 zł, podczas gdy w większości kawiarni w tej cenię mogę dostać w porywach dwie szklanki.
Aga
Kawa kawą, ale ocenie podlega również jedzenie, a w przypadku Art of living – przekąski. Słodkie, słone – zwykle jeśli mam taką możliwość, rozpoczynam od hummusu. Podany z dużą ilością oliwy, w towarzystwie bagietki i selera naciowego (po raz pierwszy spotkałam się serwowaniem go do hummusu), miał swoje mocne strony. Przede wszystkim konsystencja i apetyczny wygląd, słabszym punktem natomiast było jego niedoprawienie i wspomniany już seler naciowy, który nie współgrał ze smakiem hummusu. W cenie 6 zł za porcję chętnie spróbuję po raz kolejny czy brak harmonii był dziełem przypadku.
Kasia
Ze słonego menu wybrałam kanapkę z cheddarem, awokado i rzodkiewką na ciemnym pieczywie. Zgrabnie zapakowana trafiła na stolik na prześlicznie dekorowanym talerzu, co ucieszyło mnie na równi z jedzeniem, bo jestem niespełnioną fetyszystką porcelany. Pieczywo było świeże, podobnie jak składniki, wszystko świetnie się komponowało i jedyny szkopuł, jaki mogłabym wskazać to niewielkie rozmiary kanapki, która za cenę 8 zł mogłaby być nieco pokaźniejsza. Czepialstwo odpuściłam sobie po pierwszym kęsie deseru, czyli marchewkowej babeczce z kremem waniliowym i jeżyną. Ciasto marchewkowe było dokładnie takie, jak być powinno, a więc wilgotne i jędrne z cynamonową nutą, serek zwieńczył dzieła, a rolę wisienki na babeczce przejęła jeżyna. Słodka przekąska kosztowała 5 złotych.
Aga
Drugą z wybranych przeze mnie przekąsek była kanapka na ciepło z szynką parmeńską, bazylią i pomidorami. Zaserwowano mi ją dość szybko, a smak nie budził zastrzeżeń – składniki były świeże, a cała kompozycja spójna. Nie był to może strzał w dziesiątkę dla moich kubków smakowych, ale całość nie rozczarowała. Polecam jako alternatywę dla niezdrowych przekąsek na drugie śniadanie lub podwieczorek.
Nie mamy wątpliwości, że do Art of living zawitamy jeszcze nie raz, co Wam również polecamy. Przyjemny klimat, położenie w centrum miasta i atrakcyjne ceny to mocne wyróżniki tego lokalu. Warto wpaść na filiżankę doskonałej kawy, orzeźwiającą lemoniadę lub smaczną przekąskę.
Lemoniada i hummus! <3