…czyli apetyczne Nadodrze.
Powoli przy ulicy Rydygiera to kolejne miejsce, dzięki któremu wrocławskie Nadodrze staje się dla nas smakową alternatywą dla Rynku. Czym przyciągnęło naszą uwagę? Jasną, urządzoną w minimalistycznym stylu przestrzenią, ciekawym, smacznym i, co równie ważne, zmiennym menu oraz niewygórowanymi cenami. A to tylko kilka powodów, które czynią Powoli miejscem naprawdę wartym odwiedzenia.
Przy wejściu przywitały nas doniczkowe papryczki i aromat domowej zupy, obok której, nawet w letnim skwarze, trudno było przejść obojętnie. Mój wybór padł na krem z brokułów, Kasi natomiast na klasyczną pomidorówkę z makaronem. Zapach w pełni oddawał smak potraw – prosty, ale dla miłośników kuchni „jak u mamy”, to strzał w dziesiątkę. Krem z brokułów był gęsty, podawany ze słonecznikiem i serem i – co ważne – konsystencja nie była „oszukana” mąką. Zupa pomidorowa, na którą zdecydowała się Kasia, była równie (o ile nie smaczniejsza) niż mój krem. Intensywnie pomidorowa, z dodatkiem marchewki i śmietany, przywodziła na myśl smaczny, domowy obiad. Dodam, że każda z niemałych porcji kosztowała 6 zł.
Tradycyjny obiad to dwudaniowy obiad. Kasia zdecydowała się na placki selerowo-marchewkowe z dodatkiem serka cytrynowego, ja – na tartę z porem i serem pleśniowym. Placki (12 zł) to propozycja dla osób, które lubią słodkie smaki. Danie było lekkie, ale sycące, a serek cytrynowy wzbogacał słodycz o orzeźwiającą nutę. Smakowało dobrze, ale moim faworytem była wytrawna tarta (7 zł). Jedzenie wciągnęło mnie na tyle, że zapomniałam zrobić jej zdjęcie, a rozsądek obudził się pod koniec konsumpcji (wspierany karcącym spojrzeniem Kasi). Sfotografowałam to, co się ostało, pozostawiając w pamięci wspomnienie intensywnego smaku pora połączonego z serem pleśniowym, który uwielbiam.
Powoli to świetny wybór dla poszukiwaczy domowej kuchni, niskich cen i niezobowiązującej atmosfery w jednym.